piątek, 17 sierpnia 2012

14.

Oczami Dominici:

Włączyłam tv. Leciały własnie wiadomości. Zostawiłam.
-A teraz o wypadku, który miał miejsce 3 godziny temu na drodze do Bradford. Łączymy się z Chris'em Wakslerem.-Powiedziała reporterka
-3 godziny temu na tej drodze miał miejsce dość poważny wypadek. Dziewczyna w wieku 18-stu lat jechała dość szybko, nie zdążyła wyhamować na zakręcie i uderzyła w drzewo. Przyczyną wypadku mógł być deszcz, szybka jazda lub stan w jakim dziewczyna się znajdowała. Jedna z kobiet szybko zadzwoniła na pogotowie, dziewczyna została przewieziona do szpitala, na razie jest w śpiączce i nie wiadomo czy wyjdzie z tego. A, oto zdjęcia z wypadku.-Pokazali zdjęcia szybko zwołałam Ka. Rozpłakałam się. V miała wypadek. Zadzwoniłyśmy do chłopaków. Przyjechali po nas i pojechaliśmy do szpitala. Szybko wbiegłam i rzuciłam się na lekarza.
-Monica Villegas jest tu?!-Krzyknęłam
-Tak.-Odpowiedział spokojnie.
-W, której sali?!-Znów krzyknęłam
-214...-Nie podziękowałam pobiegliśmy z resztą pod salę. Wbiegłam do niej, była podpięta do aparatury. Która utrzymywała ją przy życiu. Rozpłakałam się, wtuliłam się w Liam'a. Niall stał jak głupi i patrzał na leżącą bez ruchu Monice. Na rękach miał Jazzy.
-Mami?-Spytała załamanym głosikiem
-Przykro mi mała.-Powiedział Niall powstrzymując łzy. Mała się rozpłakała. Do sali wbiegł Zayn z Perrie. Niall dał mała Harry'emu.
-To twoja wina! Przez ciebie ona tu leży! Teraz ona walczy o życie! To twoja wina!-Krzyczał Niall
-Moja?! Romeo od 7 boleści się znalazł!-Krzyknął Zayn
-Spokój!! Ona, nie chce by dwie ważne osoby w jej życiu się kłóciły, gdy ona umiera! To nie jest fajne!-Wrzasnęłam dławiąc się łzami. Li przytulił mnie bardziej do siebie. Spojrzałam na Jazmyn, płakała. Ale nie ona  jedna. Płakałam ja, Ka, Harry, który chciał być silny ale nie umiał, Li, Niall. Tylko ta wywłoka Edwards się cieszyła, że moja przyjaciółka leży tutaj bez ruchu i walczy o życie.

Miesiąc później:
Co dziennie przychodzimy do Monici, i czekamy aż się obudzi. Przyleciała jej mama z Polski, jej taka wziął urlop by wspierać swoją byłą żonę. Chłopacy odwołali koncerty na czas nie określony. Niall nie je, ciągle siedzi przy niej, zresztą tak jak i my. Tylko mama Monici jeździ co 2 dzień do naszego mieszkania i opiekuje się Jazz. Wymienia się z swoim byłym mężem. Mieszkanie mogłyśmy stracić, bo nie płaciłyśmy. Jednak tata Monici wszystko wyregulował nam, sam zaproponował, że będzie płacił. 
-Proszę.-Liam podał mi gorącą czekoladę, podziękowałam lekkim uśmiechem. Chłopak usiadł obok mnie i dał swoją czerwoną buzę przez głowę. Ubrałam ją. Noce w szpitalu nie są za ciepłe. Payne mnie przytulił, teraz miałam to w dupie mówiąc szczerze. Liczyła się V, nie chciałam się z nim kłócić o to. 
-Niall?-Spytałam szeptem, blondyn się odwrócił do mnie 
-Tak?-Tak że szeptał, nie chcieliśmy budzi Harry'ego i Ka, którzy byli wtuleni w siebie i spali.
-Może się położysz?-Wskazałam na 2 kanapę, pielęgniarki specjalnie nam zmieniły sale. Uparliśmy się, że będziemy przy niej aż się nie wybudzi.
-Nie...Wolę posiedzieć.-Wysilił się na uśmiech. Wzruszyłam ramio nami i napiłam się czekolady, którą wcześniej przyniósł mi Liam. Wtuliłam się znów w chłopaka.
-Nie jest ci zimno?-Spytałam szeptem, pokiwał przecząco głową. Zasnęłam, tak jak reszta.
-Maaaaaaaami!-Krzyknęła Jazz, budząc nas przy tym. Przetarłam oczy i spojrzałam na malutką dziewczynę w sukience i dwoma kitkami.
-Jazz, przecież Monic...-Przerwała mi V
-Idź po lekarzy.-Powiedziała zachrypniętym głosem. Wstałam i poszłam po lekarzy. Spojrzałam na szczęśliwe twarze przyjaciół. Poszłam po lekarzy i od razu weszli do sali, zabrali V na badania.
-Cieszę się, że jest już w śród żywych.-Zaśmiałam się
-To impreza.-Zaśmiał się Harry
-Taaaaaaaaak!-Krzyknęliśmy i wzięłam małą na ręce.  Monia po godzinie wróciła.
-Iiii jak?-Spytał Niall i usiadł obok niej przytulił ja. Też go przytuliła
-Już trochę okej. Przepraszam cię, że zostawiłam ci małą, że w taki...-Przerwał jej
-I co? Jeszcze tego brakowało, żeby Jazz tam była. Nie to ja przepraszam, mogłem cię nie puszczać wtedy.-Łzy spłynęły mu po policzkach.
-Ej... Dobra stop! Już wszystko okej jest.-Powiedziałam machając rękoma na wszystkie strony.

Oczami Monici:
-Ej.... Dobra srop! Już wszystko okej.-Powiedziała Domi wymachując rękoma na wszystkie strony.
-Nie, że was wywalam. Ale mogę pobyć teraz sama?-Spytałam i spojrzałam na niego
-Jasne. Wpadniemy jutro.-Przytulili mnie i wyszli. Zostałam sama w sali. Gdy tak leżałam słyszałam wszystko. Wiem, że był tu Zayn, mówił że mnie kocha, że z nią zerwał. Ale słyszałam już to. Niall siedział ciągle tu. Mówił, że mnie kocha. A ja?! Stoję na drodze ich przyjaźni. Rozpłakałam się i wtuliłam w poduszkę.  Wpadłam na pomysł, no ale trudno znienawidzą mnie wszyscy. Tak myślałam i zasnęłam.

1 komentarz:

  1. Oj boje się tego pomysłu . :/
    Ale rozdział boski .
    Kocham to jak piszesz :D
    ♥_♥

    OdpowiedzUsuń